Rafael da Silva: Anderson? Gdyby tyle nie jadł, byłby najlepszy na świecie

The Mirror Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Były prawy obrońca Manchesteru United został zapytany o karierę swojego byłego kolegi z zespołu, Andersona, który trafiając na Old Trafford, był uznawany za jeden z największych talentów na świecie.

Latem 2007 roku za pewnego Brazylijczyka z FC Porto Manchester United zapłacił 28 milionów funtów. Anderson był uważany za jednego z najbardziej utalentowanych graczy na świecie i wszyscy spodziewali się, że na Old Trafford odniesie sukces. Co prawda zdobył z „Czerwonymi Diabłami” dziewięć trofeów, w tym Ligę Mistrzów, ale nigdy nie był w stanie utrzymać regularnego miejsca w wyjściowej jedenastce – głównie ze względu na brak dyscypliny… żywieniowej.

Jego rodak oraz były kolega klubowy, Rafael da Silva, uważa, że gdyby nie łakomstwo Andersona, to byłby on najlepszym piłkarzem na świecie. Miłość do McDonald’s i uporczywe kontuzje sprawiły jednak, że nie mógł uwolnić pełni swojego potencjału. We fragmencie wspólnej autobiografii ze swoim bratem bliźniakiem, Fabio da Silvą, Rafael wspomina pulchnego Brazylijczyka:

– Gdy jeździliśmy klubowym autokarem i przejeżdżaliśmy przez przeróżne punkty serwisowe na autostradzie, to Anderson podskakiwał, impulsywnie krzycząc i wrzeszcząc: „McDonald’s! McDonald’s!”.

– Ten gość był szalony, ale uwielbiam go. Wystarczyło mu dać piłkę, a on po prostu grał na luzie, a czasami, jeśli miał dobrą serię meczów, mógł grać tak samo dobrze, jak każdy inny piłkarz w lidze.

– Nie tylko wtedy, ale jeśli grał dobrze, to my graliśmy wspaniale. Doznał wielu poważnych kontuzji, a potem zaczęły odbijać się na nim problemy z jedzeniem.

– To nie przypadek, że łapał najlepszą formę, gdy rozgrywał wiele spotkań, ponieważ wtedy nie miał czasu, aby jeść. Powiem wam coś o Andersonie – gdyby był prawdziwym profesjonalistą, mógłby być najlepszy na świecie.

– Mówię to z pełną powagą. Nie wiem, czy kiedykolwiek traktował coś poważnie. Po prostu kochał życie w tak łatwy i zwyczajny sposób. W pewnym sensie to była jego zaleta. To dlatego stał się tak popularny i był jednym z najpopularniejszych piłkarzy w klubie.

– Jadł natomiast wszystko, co podstawiłeś mu pod nos – skwitował Rafael da Silva.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze